piątek, 13 czerwca 2014

Chwile ulotne II

Jednak cala sytuacja z zaglowka przypomniala mi stara miejska legende. Swego czasu wlasnie dlatego przybylem na te pustkowie. Sama chec przygodybi odkrycia czegos niesamowitego spowodowala, ze opuscilem wygodne zycie mieszczanina. Moje wygodne loze, pokryte delikatna satynowa posciela w kolorze glebokiej purpury owiane delikatnie spadajacym snieznobialym jedwabnym baldachimem zmienilem na twarde i kosmate leze. Poczatkowo trudni bylo mi sie do tego przyzwyczaic, przepasc miedzy wygoda w jednym i drugim miejscu byla rownie gleboka co row wlasnorecznie wykopany przez zmeczone i starte rece gornikow. Bogato zdobione sciany, pokryte niebieska farba otulona chaotycznie wiszacymi obrazami zmienily sie w ponure sciany, gdzie szalejacy wiatr przedziera sie kazda szczelina. Kolorowe zycie zmienilo sie w purpure. Jednak nie zaluje tego. Chec przygody i odkrycia czegos innego byla zdecydowanie lepsza. Znudzilo mnie idealne zycie. Chcialem zobacz cos odmiennego, cos co nikt inny jeszcze nie widzial. Sama legenda, jak to legenda, mogla nie byc prawda. Jednak mogla miec tez i ziarno prawdy. Trafilem na nia zupelnie przypadkiem. Lubie stare ksiegi i kiedys wpadla mi w rece zupelnie odmiennie. Co dziwne bylo to w dosc czesto uczeszczanej bibliotece. Sama ksiega jednak niezbyt przemawiala by za nia chwycic. Stara. Zakurzona. Po dotknieciu okladki mialo sie wrazenie, ze gryzie w palce. Jednak to co bylo w niej zawarte owladnelo mna. Kilkukrotnie czytalem tekst legendy. Poczatkowo wydawala sie taka zwykla, mowila o bostwach i innych smokach. Nie, nie bylo w niej skarbow. Nie bylo w niej bogactwa. Pamietam ja praktycznie cala, tyle razy ja studiowalem. Samym prowodyrem calej zmieny bylo tylko jedno zdanie w niej zawarte. "Swiat jest zupelnie odmienny, niz go postrzegasz". Widnialo na samym koncu, ale rzucalo sie w oczy bardziej niz inne. Za tym podazylem.

środa, 5 marca 2014

Ulotne chwile I

Wzburzone morze z głośnym plulskiem rozbijało się o wysoki klif nabrzeża. Nadchodził sztorm. W oddali widać już było niebo zakryte gęstą i czarną powłokę z chmur, a gdzieniegdzie złocisto pokazywały się błyskawice. Odgłosy grzmotów, które z przeraźliwym jękiem docierały do mych uszu, nie wróżyły nic dobrego. Czułem, że stanie się coś bardzo złego.

Gdy tak stałem na szczycie klifu, a moje ciało owiewał potężny, zimny wiatr coś przykuło moją uwagę. Jedna z białych żaglówek z dość wysokim masztem, na którym wisiał stary, pożółkły żagiel zaczęła odbijać od brzegu. Mimo iż stałem bardzo daleko dokładnie widziałem co się dzieje. Na pokładzie znajdowała się tylko jedna osoba. Był to młody, na oko 20 letni chłopak. Ubrany był w zwykłą bluzę z kapturem koloru czarnego i dżinsowe spodnie. Ja, stojąc w grubej polarowej kurtce, czułem przenikliwe zimno spowodowane zimnym wiatrem i lekkimi kroplami deszczu, który nagle zaczął padać. Jemu więc musiało byc już bardzo zimno. Wtedy pomyślałem, że to jest jego ostatnia podróż. Jak się później okazało, nie myliłem się.

Niebo coraz bardziej się zaciemniało, burza była coraz bliżej. Wiatr stał się tak mocny, że zaczął świszczeć pomiędzy gałęziami zniszczonych pobliskich świerków. Moc deszczu przybrała też na sile. Lekkie krople teraz zmieniły się w większe, z głośnym chlupotem rozbijając się o kamienie. Stało się zimno, brzydko i ponuro. A ja nadal patrzyłem jak żaglówka zmierza w samo centrum sztormu. Masz zaczął się chybotać, aż w końcu żagiel się zerwał. Szybko podniósł się w górę, znikając w gęstwinie ciemnych strug wody. Łódka cały czas się jednak oddalała, z każdą chwilą coraz to mocniej obijana przez fale. Nie zdążyłem odwrócić wzroku gdy zniknęła pod wodą. Jasny błysk przeszył niebo, grzmot z niewyobrażalnym szałem przetoczył się nad morzem. Historia chłopaka i jego łódki zakończyła się...

Postanowiłem wrócić do domu. Smagany po plecach strugami deszczu niczym skórzanym batem ruszyłem w stronę mojego przybytku. Buty już całkowicie mi przemokły, gdyż idąc wchodziłem w coraz to głębsze kałuże. Dopiero w pobliskim lesie poczułem względny spokój. Wiatr ucichł, deszcz już tak mocno nie przybijał się przez mocarne korony drzew. Świeże powietrze dotarło do mych nozdrzy. Słodki zapach spokoju zaistniał tak, jakby przed chwilą nic złego się nie stało. Wyraźnie czułem uwielbiany przeze mnie zapach po burzy przemieszany z ostrym zapachem świerków i lekkiej nuty różanej. Przyśpieszyłem kroku rozmyślając. Nie pamiętam nawet kiedy dotarłem na skraj lasu.

czwartek, 3 maja 2012

LV

Zaczęła się wiosna. Tak na poważnie już. Co najważniejsze nie jestem tym faktem zachwycony. Znowu jest gorąco, muchy i komary latają. Jako iż te dwa ostatnie da się znieść, to tego pierwszego czasem nie.

środa, 30 listopada 2011

LIV

Marzenia...

Każdy je ma. Jedni normalne, przyziemne, inni za to kosmiczne, nierealne. Nie ważne jakie są, ważne co ze sobą niosą. Pewnie niejedna osoba chciałaby czytać w myślach, latać, czy też mieć jakiś super samochód, miłość swego życia, pojechać na wycieczkę w dalekie kraje. Tyle jest różnych marzeń, ile różnych jest ludzi.

Jednakże nie o to chodzi w całym tym poście. Otóż od pewnego czasu, może od września, korzystam z serwisu odpowie.pl. Dla niewtajemniczony, ideą portalu jest zadawanie sobie różnych, czasem totalnie idiotycznych pytań. Takie tam, dla ludzi 12-19, chociaż zdarzały się osoby znacznie starsze.
Dość często pytałem się właśnie o marzenia. Odpowiedzią, która przebijała się najczęściej, była 'jak powiem to się nie spełni'. Najgłupsza odpowiedź jaka mogła się pojawić. O marzeniach wręcz trzeba mówić! Zawsze można trafić na osobę, która je spełni. Wiadomo, są te trudniejsze, ale łatwiejsze można łatwo spełnić. Przykładem może być to latanie. Namiastką może być podróż samolotem, czyż nie?

Takich kombinacji jest wiele. Każda inna osoba może mieć inne spojrzenie na świat. To jest właśnie wspaniałe, ta cała różnorodność. Ciężko natrafić na osobę identyczną. W sumie, nikt by nie chciał, dopiero wtedy byśmy się na własnej skórze przekonali jak bardzo jesteśmy wkurzający.